Od rana padał deszcz, ale musialem jechać na Nowe Miasto więc pojechałem. Gdy wracałem przestło padać więc wydłuzyłem sobie drogę powrotną, przez Zalew, Zwięczycę, Boguchwałę, Budziwój, Rzeszów.
Kolejna próba wyjazdu do Łańcuta. Tym razem podczas zjazdu z Magdalenki jeden z nas miał upadek. Uszkodził trochę rower więc wrócilismy do domu. Pechowa ta Magdalenka, ciekawe kiedy wkońcu dojedziemy do tego Łańcuta.
Miał być lajtowy wypadzik z Danielem i Arturem, ale jakos tak dziwnie wyszło że sie troche pokręciliśmy po nieznanych terenach. Najpierw lasem i polnymi drogami dotarlismy do Jasionki, tam widzielismy startujący samolot. Później jadąc przez kolejne wioski widzieliśmy kilka ciekawych okazów natury. Miedzy innymi stadnine koni, bażanta, sarny, i lecące dzikie gęsi.
12- osobowy wyjazd do Strzyżowa. Piękna pogoda, dużo błota, podjazdów i zjazdów, a ja ciągle bez przedniej przerzutki, praktycznie cały dzień na rowerze :)